poniedziałek, 18 maja 2020

"Kwiatki Jana Pawła II"

Karol Wojtyła przyszedł na świat 18 maja 1920 roku w Wadowicach. Jego matka, Emilia, powtarzała ponoć sąsiadkom, że Lolek będzie wielkim człowiekiem…

- tak zaczyna się książka, której fragmenty chcę dziś przytoczyć:

 Od małego mierzył wysoko…
    W 1927 roku – wkrótce po tym, jak amerykański lotnik Charles Lindbergh samotnie przeleciał nad Atlantykiem – zapytano małego Karola Wojtyłę:
    - Kim chciałbyś zostać?
    - Będę lotnikiem! – odpowiedział chłopiec.
    - A dlaczego nie księdzem?
    - Bo Polak może być drugim Lindberghiem, ale nie może zostać papieżem.

Początkujący święty…
     W czasach studenckich Karol był dyskutantem wyrozumiałym, nigdy nie usiłował narzucić swego zdania. (…) Żył w swojej dyscyplinie wewnętrznej, bardzo surowej, lecz dyskretnej, nie obnoszonej na zewnątrz. Wydaje się, że Karola trudno było w sposób złośliwy zgorszyć, sprowokować, oburzyć. Zdawał się – już wtedy – rozumieć i wybaczać wszystko. Karol zachowywał się tak samo wobec wszystkich: nie czynił nigdy różnic między kolegami z powodu ich takich czy innych przekonań i poglądów. (…) Jego bliscy koledzy z ławy uniwersyteckiej przybili kiedyś na drzwiach jego pokoju w Bursie Akademickiej (…) wizytówkę: "Karol Wojtyła – początkujący święty".

To był ksiądz, nie znajdziesz takiego!
     Wstawał rano, wolno szedł ścieżką ku Wiatrowicom albo chodził z książką wokół kościoła i się modlił. Gdy chodził po kolędzie, to, co brał od bogatych, zostawiał u biednych, a na plebanię wracał z pustymi rękami. Stale chodził do biednych… Ludzi to nawet gniewało, dopiero co wszystko mu kupili, bo spał na gołym… (oddał biednej, okradzionej kobiecie poduszkę i pościel) A pokora? Z każdym potrafił rozmawiać, choć już był po studiach rzymskich!

Kolega – profesor?
       
Kiedyś pociąg, którym jechał wykładowca KUL-u, ksiądz Karol Wojtyła, spóźnił się. Czekający na egzamin studenci – wobec braku egzaminatora – rozeszli się. Pozostał tylko jeden ksiądz, który nie znał Wojtyły – nie chodził na jego wykłady, a do egzaminu przygotowywał się z pożyczonych notatek.
     Po dwóch godzinach wpadł niewiele starszy od zdającego, zziajany Wojtyła. Ksiądz-student, ucieszony, że nie będzie zdawał sam, zapytał:
    - Stary, ty też na egzamin?
    - Na egzamin – przytaknął ksiądz Wojtyła.
    - Facet się spóźnia, wszyscy się rozeszli, a ja czekam, bo muszę zdawać dzisiaj – wyjaśnił student.
    - A co, nie znasz Wojtyły? – zapytał nowo przybyły.
    - Nie, to podobno nudny facet, nie chodziłem na jego wykłady, mówili, że abstrakcyjne i bardzo trudne – tłumaczył student.
     Od słowa do słowa rozmowa przekształciła się w… powtórkę materiału. Wojtyła pytał, słuchał i tak jasno tłumaczył zawiłe problemy filozoficzne, że student powiedział w pewnym momencie:
    - Stary, jaki ty jesteś obkuty! Proszę cię, kiedy przyjdzie ksiądz profesor, nie wchodź przede mną na egzamin, bo po tobie na pewno obleję. Jakież było jego przerażenie, kiedy usłyszał:
    - Daj indeks, jestem Wojtyła.
      Ksiądz zdał na czwórkę z plusem…

Papież przy telefonie…
      
Pewnego razu Jan Paweł II zadzwonił do Szwajcarii, gdzie kurował się jego ciężko chory przyjaciel. (…) Telefonistka, zanim połączyła z biskupem, chciała wiedzieć, kto mówi.
      - Papież – odpowiedział jej zgodnie z prawdą Jan Paweł II.
      Po drugiej stronie zapadła cisza. Zanim jednak słuchawka z hukiem opadła na widełki, Jan Paweł II zdążył usłyszeć:
      - Z ciebie taki papież jak ze mnie chińska cesarzowa…

 Zdrowie Papieża
      Od pewnego czasu stanem zdrowia Jana Pawła II zaczęły bardzo interesować się media. Powtarzano każdą plotkę na ten temat. A sam Papież, pytany o swoje zdrowie, odpowiadał:
     - Nie wiem, nie zdążyłem jeszcze przeczytać porannej prasy...

 Wystarczy, choć chciałoby się więcej… 

Źródło: Kwiatki Jana Pawła II.
                                              Polecam…


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz